Recenzja filmu

Skazana (2015)
Audrey Estrougo
Sophie Marceau
Marie-Sohna Conde

Wybór Sophie

Estrougo nie demonizuje życia za kratami, nie nurza nas w bagienku przemocy, nie epatuje bezsensownym okrucieństwem, konwencję thrillera łamie nieco cieplejszymi scenami. Jej film wygrywany jest
Zaczyna się od rewizji osobistej – upokarzającej dla bohaterki i niekomfortowej dla widza. Scena  zrealizowana jest w pojedynczym długim ujęciu. Strażniczka zdejmuje gumowe rękawiczki i myje ręce, a Sophie Marceau stoi naga w bladym świetle, na dalszym, nieostrym planie. Twórcy składają dwie obietnice: pewnej estetycznej dominanty oraz metafory więziennictwa jako systemu "rozmywającego" twarze, pozbawiającego indywidualizmu. Tym większa szkoda, że pierwsza z nich okazuje się obietnicą bez pokrycia. 

 

Już kilka minut później, kiedy razem z bohaterką zaliczymy serię kolejnych, więziennych procedur, rozpoczyna się nieco inny film. Mathilde (Marceau) trafia za kraty za zbrodnię, której nie popełniła – mając na względzie okoliczności łagodzące, bierze na siebie winę swojego chłopaka. Wątek jej rozterek będzie powracać, zaś bohaterka zacznie z czasem kwestionować słuszność swojej decyzji i wychodzić z roli męczennicy miłości. Jednak nie tutaj leży środek ciężkości fabuły. "Skazana" staje się bowiem portretem hermetycznego środowiska oraz opowieścią o budowaniu nowej tożsamości za więziennymi murami. 

Pociągnięte grubą krechą więźniarki błyskawicznie biorą Mathilde w obroty. Prym wśród nich wiedzie agresywna Nato, która w interpretacji świetnej Eye Haidary jest nieujarzmionym erotycznym żywiołem i zarazem chodzącym workiem kompleksów. Zderzona z osobowościami o podobnej ekspresji, wyciszona Marceau bez trudu pokazuje subtelną ewolucję swojej bohaterki – tym bardziej przekonującą, że kontrapunktowaną nagłymi wybuchami emocji. I jeśli film Audrey Estrougo wznosi się momentami ponad przeciętność, to właśnie dzięki chemii pomiędzy świetnie prowadzonymi aktorkami oraz dzięki energii, która wytwarza się w scenach ich światopoglądowego klinczu.



Estrougo nie demonizuje życia za kratami, nie nurza nas w bagienku przemocy, nie epatuje bezsensownym okrucieństwem, konwencję thrillera łamie nieco cieplejszymi scenami. Jej film wygrywany jest na melodramatycznych tonach, ale ma też zamaszystość społecznej diagnozy i feministycznego manifestu – w końcu życie pod kluczem próbuje ułożyć sobie nie tylko Mathilde, ale też jej koleżanki spod celi, a nawet strażniczki. Niestety koniec końców, ten gatunkowo-tematyczny rozstrzał okazuje się największą słabością filmu. Nie ma w nim żadnego estetycznego klucza, żadnej przewodniej myśli, która spajałaby całość. Nic więc dziwnego, że zostajemy z banałami. Ot, resocjalizacja to mit, przemoc rodzi przemoc, a dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
1 10
Moja ocena:
6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones